Jazz i muzyka estradowa

Karolina Hozer, studentka Wydziału Jazzu, w roli Edith Piaf w spektaklu Teatru Miejskiego w Nysie

Karolina Hozer, studentka Wydziału Jazzu, w roli Edith Piaf w spektaklu Teatru Miejskiego w Nysie

Wywiad z Karoliną Hozer studentką Wydziału Jazzu Państwowej Akademii Nauk Stosowanych w Nysie, która zagrała rolę Edith Piaf w spektaklu „Edith i Marlene” Teatru Miejskiego w Nysie. Najbliższe spektakle będzie można zobaczyć w dniach 21 stycznia 2023 r. i 26 lutego 2023 r. w Teatrze Miejskim w Nysie. 

- W najnowszym spektaklu Teatru Miejskiego w Nysie zagrała Pani rolę Edith Piaf. Czym dla Pani osobiście jest możliwość występowania na scenie teatralnej i śpiewanie piosenek artystki uznawanej za jedną z najwybitniejszych francuskich artystek XX wieku oraz za ikonę francuskiej piosenki?

- Przede wszystkim jest to dla mnie zaszczyt. Edith Piaf była wspaniałą postacią, wokalistką i muzykiem. Była prawdziwa na scenie. Śpiewała o swoim życiu, nie bała się mówić o swoich doświadczeniach. Jej piosenki są nadal aktualne, ponieważ poruszają uniwersalne tematy, które cały czas dotyczą nas wszystkich. Śpiewała przede wszystkim całym sercem. Ja też staram się w taki sposób podchodzić do śpiewania, ponieważ to jest przekazywanie wszystkich emocji. Ludzie na widowni mogą poczuć to samo, co my na scenie i możemy się przed nimi otwierać. To jest niesamowite.

- Sztuka została bardzo pozytywnie przyjęta przez nyską publiczność. Jakie odczucia towarzyszą Pani po czterech przedstawieniach, które się już odbyły?

KH: Premiera jest zawsze taką próbą dla spektaklu, bo dopiero wówczas widzimy, jak publiczność reaguje, kiedy się śmieją, kiedy się wzruszają. Kolejne spektakle są już inne, bo wiemy czego się spodziewać i możemy sobie pozwolić na więcej. A wrażenia niesamowite, za każdym razem, nieskromnie powiem, owacje na stojąco, sala była wyprzedana. Oczywiście obawialiśmy się, bo Nysa nie jest wielkim miastem, więc nie wiedzieliśmy, czy zbierzemy całą widownię. Do tego ludzie nie chodzą teraz do teatru i był czas pandemii, ale nie zawiedliśmy się. To bardzo budujące. 

- Jest Pani studentką studiów magisterskich na Wydziale Jazzu, specjalności wokalistyka, jakie są Pani zainteresowania artystyczne?

- Jeśli chodzi o to, co robiłam od długiego czasu, to była właśnie piosenka aktorska. Brałam udział w różnych festiwalach - będąc jeszcze w szkole średniej – i dla mnie to zawsze było ważne, aby ten przekaz był na pierwszym miejscu. Gdzieś ta muzyka była mi zawsze bardziej po drodze, bo moi rodzice też są muzykami. Skończyłam właśnie studia licencjackie w Nysie na specjalności wokalistyka jazzowa i nie żałuję. Aczkolwiek chciałabym iść gdzieś bardziej w kierunku tego aktorstwa, nie wyklucza się to na pewno.

- Oprócz Pani w spektaklu „Edith i Marlene” występują także inni studenci i absolwenci Wydziału Jazzu... 

- Jeśli chodzi o aktorów rolę Momone, najlepszej przyjaciółki Edith Piaf gra moja najlepsza przyjaciółka Julia Ciszewska, która studiuje na I roku wokalistyki jazzowej. Przede wszystkim, cały skład muzyczny jest pod pieczą Tomasza Wojdyły, pianisty i dyrygenta składa się ze studentów Wydziału Jazzu nyskiej Akademii. Występują tam: Maciej Woźnica – saksofon i klarnet, Michał Woźniak – bas, Aleksander Burczyk – perkusja, Łukasz Folwarczny – trąbka oraz Jarosław Fiącek – akordeon. Moim zdaniem udział studentów w spektaklu jest bardzo potrzebny. Jest to dla nas forma sprawdzenia się. Cały spektakl jest pod kierownictwem muzycznym Roberta Obcowskiego, który przyjechał do nas kilka razy. Ale ta praca, była zorganizowana przez nas samych, no i musieliśmy się trochę spiąć, aby to wszystko zorganizować, a nie jest to łatwy repertuar. To jest piosenka francuska, europejskie walce. To nie jest coś, co gramy na co dzień. Bo jednak obcujemy z jazzem, ze swingującym rytmem i tak dalej… Nie jest to na tyle amerykańskie do jakich klimatów jesteśmy przyzwyczajeni teraz.

- Historia Edith Piaf i Marlene Dietrich, okraszona jest wzruszającymi i zabawnymi scenami, dialogami i pięknymi piosenkami z repertuaru tych dwóch wielkich artystek, w tłumaczeniach Andrzeja Ozgi. Czy ma Pani swoje ulubione piosenki i sceny ze spektaklu?

- Ciężko mi akurat wybrać ulubioną scenę czy piosenkę, bo każda tak naprawdę, scena i piosenka, są konkretnym etapem w życiu bohaterki. Ja odnajduję się we wszystkich, bo mamy bardzo podobne charaktery z Edith Piaf. Gdzieś tam jest jakieś uparcie w działaniu, silny charakter, czasami skrajne emocje, ale ona przeżywała wszystko właśnie skrajnie i to było też u niej piękne. 

- Spektakl „Edith i Marlene” to opowieść o wieloletniej przyjaźni dwóch niezwykłych kobiet, wybitnych artystek, co łączy Pani zdaniem te dwie postacie?

- Relacje Edith Piaf i Marlene Dietrich też były burzliwe ze względu, że obie te kobiety były silne, były pionierkami w różnych kwestiach na scenie. Na przykład Marlena, jako pierwsza na scenie ubierała męskie stroje. Łączyło je to, że robiły karierę w trudnych czasach. Przeżyły obie wojnę. Śpiewały dla żołnierzy. W spektaklu są sceny przedstawiające spięcia pomiędzy artystkami, ale i dowodzące ich przyjaźni. Były ze sobą blisko, ale też były momenty, kiedy robiły sobie pod górkę i wchodziły sobie w drogę. Więc ta relacja była przedziwna, ale na tym właśnie jest zbudowany spektakl.

„Edith i Marlene” spektakl w Teatrze Miejskim w Nysie
Reżyseria - Zbigniew Kułagowski
Asystent reżysera - Dawid Szlempo
Kierownictwo muzyczne - Robert Obcowski
Przekład tekstu – Halina i Andrzej Rutkowscy
Występują: Karolina Hozer, Patrycja Kotlarska, Mikołaj Chojecki, Julia Ciszewska, Adam Jarząbek, Marek Kędzierski, Zbigniew Kułagowski, Mirosław Lach, Sebastian Ryś, Dawid Szlempo, Zofia Brach Uchman, Zespół Muzyczny Tomasza Wojdyły.

Autor zdjęć: Jacek Dybek Photography

Galeria